W RPA doszło do niegroźnej obcierki – kierowca z niebieskiej Mazdy przytulił się zalotnie do zaparkowanego Hyundaia. Po zderzeniu kierowca Mazdy wysiadł, aby ocenić uszkodzenia. Szybko jednak zorientował się, że nie ma miejsca na dyskusję. Nabuzowany kierowca uszkodzonego Hyundaia szybko zaczął zalewać jego twarz cepami.
Gdyby nie interwencja świadków, jest duża szansa, że zaraz znalazłaby się jakaś sztacheta lub osamotniona cegłówka. A tak, mężczyźni doszli do porozumienia – jeden nie wnosił oskarżeń o obcierkę, a drugi o zrobienie mu z gęby kisielu. I to właśnie jest klasyczna definicja „gentlemańskiej umowy”.