W poniedziałkowe popołudnie sklep z telefonami w Pensylwanii postanowił odwiedzić czarnuch w kapturze. Nonszalancko wszedł do sklepu i rzucił torbę, mówiąc do sprzedawcy, aby wypełnił ją telefonami. Myśląc, że jest przebiegłym lisem – w rzeczywistości okazał się być głupim żuczkiem. Nie przewidział, że sprzedawca posiada przy sobie pozwolenie na broń. I oczywiście samą broń również!
Nim napastnik zdążył podrapać się w kroczu, został nafaszerowany kilkoma kulkami. Jedyne, co zdążył pomyśleć przed śmiercią, to fakt, że został wysłany na tamten świat przez faceta, który miał umieć tylko naklejać folie na ekran, a nie obsługiwać Glocka. Piękne!
Po dotarciu służb na miejsce, pozostało tylko stwierdzić zgon i uniewinnić sprzedawcę, stawiając mu jeszcze duże, ciemne, zimne piwo!