Jest szansa, że będzie to najbardziej surrealistyczny obraz, jaki dzisiaj zobaczysz. Nie licząc oczywiście jakiegoś Meksykanina, który jest przymuszany przez kartel do zjedzenia własnego nosa w jakimś wilgotnym lesie.
Powyższe nagranie to ujęcia z drona, na których widać zgliszcza spalonego miasta Santa Rosa. Te iście biblijne widoki to efekt pożarów, które w 2017 roku ogarnęły północną Kalifornię i spopieliły tysiące domów praktycznie do gołej ziemi. Ogień pojawił się w nocy i był to jeden z najbardziej destrukcyjnych pożarów w historii Kalifornii.
Pożar rozprzestrzenił się na powierzchni prawie 15 000 hektarów i zniszczył ogrom infrastruktury budynków, głównie obszary mieszkalne. Zniszczeniu uległo ponad 5 600 budynków, w tym całe dzielnice. Główną przyczyną tak destrukcyjnej siły ognia były panujące wtedy silne wiatry, które szybko rozprzestrzeniły płomienie po suchych terenach. Finalny bilans to 27 osób martwych i 285 zaginionych. Tysiące mieszkańców straciło dosłownie wszystko, na co pracowali przez całe życie.