Widoczny na nagraniu to Radosław Warawko. Radek, mimo że wygląda jak najlepszy przedstawiciel handlowy w rejonie, jest w rzeczywistości niesamowitą łachudrą, pozbawioną jakichkolwiek skrupułów.
W 2011 roku w domu w Szczecinie policja odkryła miejsce zbrodni, które przypominało sceny z najlepszych horrorów. W pomieszczeniach leżały ciała trzech osób – Alicji, jej męża Duńczyka (64 lata) oraz ich niepełnosprawnego syna (38 lat). Cała trójka miała liczne rany kłute.
Zwłoki Alicji wyróżniały się na tle pozostałych tym, że w jej otwarte usta wlany był kwas lub wybielacz. W toku śledztwa okazało się, że próbując stawić opór, kobieta ugryzła zabójcę. Postanowił on więc zatrzeć wszelkie swoje ślady biologiczne, które mogły zostać znalezione później w ustach denatki. Dodatkowo, całe miejsce zbrodni – wszystkie ściany oraz podłogi – oblane były tłustą mazią, jakimś olejem, jak relacjonowali później policjanci.
Mimo że próbując zatrzeć wszelkie ślady, Warawko może sprawiać wrażenie przebiegłego i inteligentnego, niestety to skończony kretyn. Dlaczego? Ano dlatego, że był on rodzonym synem zamordowanej kobiety. Jego jedyne motywacje, które pchnęły go do zbrodni, to motywacje finansowe. Klasyka gatunku. Radek chciał przejąć pokaźny majątek, który matka budowała razem z Duńczykiem.
Jednak zaraz po zbrodni – gdy jeszcze oficjalnie nie był podejrzany – zaczął popełniać wiele głupich błędów. Wyraźne podejrzenia u śledczych wzbudził fakt, że nie pojawił się nawet na pogrzebie. Zresztą, to tylko wisienka na torcie. Szybko wyszło na jaw, że o swojej zbrodni otwarcie rozmawiał ze swoimi kumplami. Finalnie, niedługo później wyjechał do Hiszpanii, gdzie został zatrzymany w związku z handlem narkotykami. Po przeprowadzeniu procedury ekstradycyjnej Warawko trafił przed oblicze polskiego sądu. Dzięki temu teraz możemy oglądać jego oblicze, gdy odsłuchuje wyrok dożywotniego więzienia.