Level 1

Mało profesjonalny dyspozytor pogotowia

W 2017 roku pod numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna, prosząc o karetkę dla swojego kumpla. Kumpel popił, stracił przytomność i zaczął dusić się wymiocinami. Początkowo rozmowa przebiegała w miłej atmosferze, obsługiwana przez ciepłą dyspozytorkę z Poznania. Po zebraniu wywiadu, dzwoniący mężczyzna został przekierowany do dyspozytorni w Kaliszu. I wtedy zaczęły się schody…

Irytacja zgłaszającego szybko zaczęła rosnąć. Ale czy można się dziwić, że facet się wkurwił? Każdy, kto kiedykolwiek próbował wezwać karetkę, wie, że rozwiązania, które z powodzeniem działają za granicą, w Polsce są wdrażane niechlujnie, przez co okazują się zupełnie niewydajne. I tak właśnie jest z telefonem alarmowym 112, wprowadzonym zamiast wyodrębnionych numerów alarmowych do poszczególnych jednostek. Setki durnych pytań: o numer buta, fiuta i kolor kurtki – a czas płynie. Do tego, bezmyślne przełączanie pomiędzy operatorami i tłumaczenie swojego problemu po raz drugi lub trzeci – a czas płynie. Opublikowane nagranie audio doskonale ilustruje tę sytuację.

info
PRZEBIEG ROZMOWY

W tym przypadku zgłaszający – mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego – szybko zirytował się, gdy próba wezwania karetki stała się pasmem pytań i dociekań. I nic dziwnego – w stresowej sytuacji nie każdy potrafi zachować zimną krew. Operatora nie powinno dziwić, gdy ktoś podnosi głos. W tym jednak przypadku po drugiej stronie słuchawki znajdował się dyspozytor, który również miał swoje problemy z emocjami. Efektem spotkania tych dwóch charakterów był m.in. taki dialog:

Dialog 3 Icon
Panie, przestań pan gadać, tylko odpowiadaj na pytania.
Dialog 3 Icon
Człowiek umrze, a my tu wywiady robimy.
Dialog 3 Icon
No to umrze, każdy umrze panie.
Dialog 3 Icon
Jak to umrze? Pan odbiera telefon i mówi, że niech umrze?
Dialog 3 Icon
Panie, nie dyskutować ze mną, tylko odpowiadać na pytania.
video
play-sharp-fill

Nie jesteśmy ekspertami od procedur i prawa w kontekście wzywania i dysponowania pomocy medycznej. Biurokraci odpowiadający za operatorów tłumaczą się, że wszystko było w porządku i można się rozejść. My moglibyśmy dyskutować. Na pewno bez dyskusji pozostaje fakt zupełnej amatorszczyzny i braku ogłady ze strony operatora. Od takich ludzi oczekiwalibyśmy więcej niż infantylnych pyskówek nad facetem, który leży i dławi się własnymi wymiocinami.

Pikanterii dodaje fakt, że facet (59 lat), do którego wzywana była karetka, faktycznie zmarł. Gdy w końcu karetka oraz policja (wezwana przez dyspozytora) dotarły na miejsce, znaleźli poszkodowanego leżącego na schodach, bez żadnych funkcji życiowych.

losowe videomenu



Grożenie małżonkowi bronią, zwykle nie sprzyja tworzeniu zdrowego związku.


Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hide picture